motocyklem po wyspie #13

Wiosny prawie nie było. Może jesień, dla odmiany ta słoneczna i ciepła zostanie na dłużej. Korzystając z takiej październikowej niedzieli trudno zrobić coś innego niż jazda w siodle na dwóch kołach ;-) Jazda na zasadzie:  o, tu jest jakaś droga, zobaczę gdzie prowadzi. Tak jest najlepiej, bez planu i mapy, bez ciśnienia, powoli by cieszyć oczy widokami, czasem bardzo szybko by z tych oczu pęd powietrza wycisnął łzę.

Trasa:
Założeniem wycieczki było pokręcenie się po szosach gdzieś między Świdnicą  a Zalewem Mietkowskim. Idealne warunki do jazdy, niewielki ruch, teren pagórkowaty. Trochę ładnych prostych. Widokowo też dobrze. Zawsze gdzieś na pierwszym planie Ślęża, na południu pasmo Sudetów - Sowie, Chełmiec, Karkonosze - widoczne jak na dłoni.
Powietrze dzisiaj pachniało jak w pierwszych rozgrzanych słońcem dniach wiosny.
Sielsko.
Oblepiony babim latem niechętnie wracałem do domu


Brak komentarzy: