motocyklem po wyspie #6

W dzień temperatura na dużym plusie, a więc jedziemy. Pokręcić się po okolicy, zbadać kilka nieznanych dotąd ścieżek, utaplać w błocie aparat, motocykl i oczywiście siebie.

Ze stacji benzynowej w Głuszycy do Rybnicy Leśnej prowadzi droga nr 380 - to jedna z najbardziej dziurawych szos na Wyspie, ale przebiega nieopodal najwyżej położonego zamku  w Polsce (de facto są to ruiny) i XVIII-wiecznej interesującej gospody.

za nami góra Rogowiec z ruiną zamku

W samej Rybnicy kusi drewniany kościół, ogromny kamieniołom i schronisko Andrzejówka. Wszystko to już kiedyś zostało przez nas zbadane, dlatego my pędzimy dalej z małą przerwą na zdjęcie Gór Suchych.


w tle Góry Suche

Następny krótki przystanek w Czarnym Borze obok dawnego pałacu, a obecnie Zakładu Lecznictwa Odwykowego.

pałac w Czarnym Borze

Mijając kolejne wioski docieramy do Gostkowa. To miejscowość pośrodku Masywu Trójgarbu i Krąglaka. We wsi dawny wiatrak, ruina kościoła ewangelickiego, pomnik poległych podczas wojny 1914-18 - jednym słowem, wyspiarski standard. 

Gostków - wiatrak
Masyw Krąglaka i fragment Gostkowa
Gostków - ruiny kościoła

Z Gostkowa kierujemy się na Nagórnik. Ten odcinek wiedzie żółtym szlakiem turystycznym (na mapce zaznaczyłem kolorem czerwonym). Nie ma asfaltu (!!!), a zjazd z Przełęczy Pojednania jest stromy i po opadach ekstremalnie śliski. Nie takie znowu lekkie BMW z szosowymi oponami nie jechało - ślizgało się. Błoto dostające się między oponę i błotnik skutecznie blokowało koło. Musiałem miejscami prowadzić, a raczej ześlizgiwać się z motocyklem u boku. Na szczęście nie zaliczyłem efektownej błotnej kąpieli, mimo to motocykl wyglądał jak po rajdzie enduro :-)



w drodze do Nagórnika;
w tle Masyw Trójgarbu

przełęcz - Pomnik Zgody
Przełęcz Pojednania i początek trudnego odcinka


  W Nagórniku docieramy do twardych dróg i kierując się na zachód przecinamy DK nr 5. Zjeżdżamy w Kotlinę Marciszowską. Przed nami widok na Rudawy Janowickie.


Rudawy Janowickie

Jadąc przez Marciszów wzdłuż Bobru, staramy się omijać krajową "piątkę" i poruszamy się równolegle do niej wąską, ale elegancką ścieżką.
W końcu docieramy do ustalonego celu wycieczki. Jest nim "denkmal" ustawiony pośród pól nad Kamienną Górą. Obelisk upamiętnia paradę wojsk koalicji antynapoleońskiej z 1813 roku - niezwykła historia, defiladę odbierał sam król pruski Fryderyk Wilhelm III  i car Rosji Aleksander I.


"denkmal"

Powrót bocznymi drogami do Szczawna i Wałbrzycha i dalej do mojej weekendowej siedziby na Wyspie by zaparkować umorusany motocykl. Mycie musi chyba poczekać do kolejnej soboty.
Wyjeżdżając z Kamiennej Góry było już szarawo, temperatura spadała, dlatego nie ma więcej zdjęć i opisu - szkoda, że dni już krótkie.
- jestem szosowym motocyklem
- nie lubię błota
to są bardzo proste krzywe ;-)


8 komentarzy:

henryk pisze...

Udało mu się na tym pustkowiu ocaleć!?W Walimiu na wysokości poczty stał pomnik poświęcony poległym żołnierzom w I wojnie światowej,teraz jest tam prawdopodobnie parking.Miał kształt półkola o śr.ok.10m.Wysokość 3m.Na wewnętrznej ścianie znajdowały nazwiska poległych oraz wspaniałe płaskorzeźby.Dzieło zniszczenia nie ominęło go.Duże bloki pomnika widziałem w rzece obok.Podobne leżą w pobliżu tuneli w Rzeczce,co się stało z resztą nie wiem.Podobny pomnik stał w Drogosławiu,spotkał go ten sam los.Pozdrawiam.

Silesian Wanderer pisze...

Rzeczywiście w Walimiu płyty z nazwiskami do niedawna leżały w pobliżu sztolni. Jednak w tej chwili ich tam nie ma.

henryk pisze...

Zdjęcia tych pomników można zobaczyć na”Hydral Wrocław”.A przy okazji zobacz jaki piękny dwór stał przy ulicy 3Maja,naprzeciw byłej masarni,zostały tylko zabudowania gospodarcze i grobowiec rodzinny.Oczywiście już dawno ograbiony.Nie pamiętam już nazwiska tej rodziny.Pozdrawiam.

Silesian Wanderer pisze...

Zdjęcia z Hydralu znam. Pamiętam były fotki całego pomnika, ale ostatnio zniknęły lub nie mogę ich znaleźć.
Rodzina z pałacu, którego nie ma (wg niemieckiego źródła rozebrano go w 1973), to Famile Gocksch właściciele m.in. tkalni, pensjonatu i sklepu z bielizną.

henryk pisze...

Wiem z opowiadań,że nie tak dawno byli tam żyjący potomkowie tej rodziny szukali czegoś w grobowcu,było to coś dla nich bardzo cennego,bo było dużo płaczu.A słyszałeś o katastrofie MIG-15UTI,który rozbił się o Wielką Sowę 16.09.1958r.Byłem jednym z pierwszych na miejscu katastrofy,bardzo szybko zjawiło się jednak wojsko i nas pogonili.Samolot miał przelot Babimost-Wałbrzych-Babimost,był uzbrojony,kilka dni kursowały wojskowe”Lublinki”bez okien.Zginęło dwóch pilotów,jak to wyglądało to pozostawiam bez komentarza.Długo miałem kawałek szyby z tego odrzutowca,ale gdzieś mi przepadł. Dzisiaj po katastrofie nie ma śladu,a troszkę lasu wyciął.Pozdrawiam.

Silesian Wanderer pisze...

O katastrofie nic nie słyszałem - w góry przyjeżdżam dopiero od lat 90tych jako nastolatek i nie spotkałem się z takim relacjami. Swoją drogą ciekawa sprawa w jakim celu latał nad Sowimi?
pozdrawiam

henryk pisze...

Przyczyna:niedopełnienie przez pilota zasad bezpieczeństwa lotu określonego w RLE.A jaka była prawdziwa przyczyna to znak zapytania.To była jednoosobowa maszyna,dlaczego leciały dwie osoby.Pozdrawiam.

Silesian Wanderer pisze...

MiG 15 UTI to treningowa wersja dwuosobowa - stąd dwóch pilotów.