piosenki na koniec świata
21 grudnia są moje imieniny :) i świat ma się ku końcowi. Czuję się więc zobowiązany do wyboru odpowiedniej oprawy muzycznej. Wybrałem do wysłuchania i przemyślenia dwie piosenki, by pokazać jak różne postawy do życia można mieć u progu wszystkiego.
Na początek czeski klasyk Nohavica z typowym dla swoich rodaków humorem proponuje by na konci života udać się na bal maskowy. Tam trochę wypić, trochę potańczyć, a generalnie popatrzeć na piękną Margitę co to zadkem vrtí. I tak do rana, a świat niech się gdzieś tam kończy.
Drugi kawałek nie jest już tak zabawny. Wiktor Coj - rosyjski klasyk - opowiada o wojnie, ale takiej ogólnoświatowej, między ziemią a niebem: Между Землей и Небом - Война! Jednym słowem, armagedon. Ale jak śpiewał jeszcze trzeci klasyk: w Rosji zawsze wojna trwa! No, jest niewesoło i to w każdym wersie.
A która opcja zwycięży ? Zależy od nas samych.
Do zobaczenia na początku nowego świata.
Na początek czeski klasyk Nohavica z typowym dla swoich rodaków humorem proponuje by na konci života udać się na bal maskowy. Tam trochę wypić, trochę potańczyć, a generalnie popatrzeć na piękną Margitę co to zadkem vrtí. I tak do rana, a świat niech się gdzieś tam kończy.
Drugi kawałek nie jest już tak zabawny. Wiktor Coj - rosyjski klasyk - opowiada o wojnie, ale takiej ogólnoświatowej, między ziemią a niebem: Между Землей и Небом - Война! Jednym słowem, armagedon. Ale jak śpiewał jeszcze trzeci klasyk: w Rosji zawsze wojna trwa! No, jest niewesoło i to w każdym wersie.
A która opcja zwycięży ? Zależy od nas samych.
Do zobaczenia na początku nowego świata.
miejsce którego wszyscy szukamy
To również tytuł albumu grupy She z 1989 roku. Kiedyś dostałem go za parę złotych przy okazji innych winylowych zakupów na Oławskiej we Wrocławiu. Było to chyba w budynku dawnych Wrocławskich Zakładów Graficznych, miły człowiek sprzedawał tam używane płyty z kartonów - perełek nie miał, ale niskie ceny już tak.
Znowu zawitałem do Broumova. Czuję się tam cholernie "u siebie" i nie wiem dlaczego. Z miejscowymi ludźmi poszedłbym zaraz na piwo. Mam dziwne uczucie tak jakbym znał historię ich życia, w ogóle jakbyśmy się znali od zawsze.
Nie ciągnęło mnie do domu.
Znowu zawitałem do Broumova. Czuję się tam cholernie "u siebie" i nie wiem dlaczego. Z miejscowymi ludźmi poszedłbym zaraz na piwo. Mam dziwne uczucie tak jakbym znał historię ich życia, w ogóle jakbyśmy się znali od zawsze.
Nie ciągnęło mnie do domu.
Bielawa
W 2004 roku spacerowałem po Bielawie. Było to w 160. rocznicę powstania
tkaczy sowiogórskich. Zabudowania tkalni Dieriga ciągle stoją, ale w
większości przypominają już tylko o upadku tkactwa na Wyspie.
Dawniej Bielawa nosiła nazwę Langenbielau i podobno była to najdłuższa wieś w Prusach. Na jednej z pocztówek z lat 30-tych XX wieku Bielawę zachwalano tymi oto słowami: So schön ist's in Langenbielau, a wokół napisu umieszczono dwie panoramy miasta z Górami Sowimi w tle oraz standardowo Textilfabrik i Rathaus.
Dzisiaj Bielawa wydaje się być miastem, które, może to dziwne określenie, staje na nogi. Mam na myśli to, że widać w niej postęp, jakiś ruch pozytywny. Podobnie w Dzierżoniowie, ale już mniej w Pieszycach, a niemal wcale na przykład w Ząbkowicach. Mieszkańcy wymienionych miast mogą mieć oczywiście inne zdanie. Ja wypowiadam się tylko z pozycji niespiesznego obserwatora, przyjezdnego, wędrowca.
Dawniej Bielawa nosiła nazwę Langenbielau i podobno była to najdłuższa wieś w Prusach. Na jednej z pocztówek z lat 30-tych XX wieku Bielawę zachwalano tymi oto słowami: So schön ist's in Langenbielau, a wokół napisu umieszczono dwie panoramy miasta z Górami Sowimi w tle oraz standardowo Textilfabrik i Rathaus.
Dzisiaj Bielawa wydaje się być miastem, które, może to dziwne określenie, staje na nogi. Mam na myśli to, że widać w niej postęp, jakiś ruch pozytywny. Podobnie w Dzierżoniowie, ale już mniej w Pieszycach, a niemal wcale na przykład w Ząbkowicach. Mieszkańcy wymienionych miast mogą mieć oczywiście inne zdanie. Ja wypowiadam się tylko z pozycji niespiesznego obserwatora, przyjezdnego, wędrowca.
Garść moich pocztówek z 2004 r.
sound & vision #16
Nowy, stary Neil Young z genialnym, energetycznym i fantastycznie prostym kawałkiem trwającym ponad 16 minut. W sam raz na pokonanie Przełęczy Walimskiej z Walimia do Rościszowa. Można by to sobie zapętlić i jeździć tak w kółko :-)
motocyklem po wyspie #7
Kotlina Broumovska jest znakomitym miejscem do niespiesznych, świątecznych wędrówek. Niezwykle dziś senna, taka przedzimowa, ale o każdej porze roku przyciągająca jak magnes. Na rowerze, gołymi stopami czy szybowcem - tam trzeba dotrzeć. Niektórzy mówią, że to ziemia bez Boga - być może tylko trochę zapomniana, ale kiedyś Bóg musiał tam mieć swój ogród.
To obszar w którym chciałoby się zostać i zatrzymać czas ... chociaż czas tam chyba nie płynie :-)
kierunek - południe |
stary młyn |
Ścinawka |
Božanov |
Korona 769 m n.p.m. |
w tle zelektryfikowane Broumovskie Ściany |
modrzewie już płoną |
Broumov |
wyjątkowa architektura, tylko w Kotlinie Broumovskiej |
ziemia bez Boga ? |
już tu zostać ... |
Šonov |
droga za widnokres |
Otovice |
koniec jazdy |
na koniec pocztówka muzyczna
motocyklem po wyspie #6
W dzień temperatura na dużym plusie, a więc jedziemy. Pokręcić się po okolicy, zbadać kilka nieznanych dotąd ścieżek, utaplać w błocie aparat, motocykl i oczywiście siebie.
Ze stacji benzynowej w Głuszycy do Rybnicy Leśnej prowadzi droga nr 380 - to jedna z najbardziej dziurawych szos na Wyspie, ale przebiega nieopodal najwyżej położonego zamku w Polsce (de facto są to ruiny) i XVIII-wiecznej interesującej gospody.
W samej Rybnicy kusi drewniany kościół, ogromny kamieniołom i schronisko Andrzejówka. Wszystko to już kiedyś zostało przez nas zbadane, dlatego my pędzimy dalej z małą przerwą na zdjęcie Gór Suchych.
Następny krótki przystanek w Czarnym Borze obok dawnego pałacu, a obecnie Zakładu Lecznictwa Odwykowego.
Z Gostkowa kierujemy się na Nagórnik. Ten odcinek wiedzie żółtym szlakiem turystycznym (na mapce zaznaczyłem kolorem czerwonym). Nie ma asfaltu (!!!), a zjazd z Przełęczy Pojednania jest stromy i po opadach ekstremalnie śliski. Nie takie znowu lekkie BMW z szosowymi oponami nie jechało - ślizgało się. Błoto dostające się między oponę i błotnik skutecznie blokowało koło. Musiałem miejscami prowadzić, a raczej ześlizgiwać się z motocyklem u boku. Na szczęście nie zaliczyłem efektownej błotnej kąpieli, mimo to motocykl wyglądał jak po rajdzie enduro :-)
W Nagórniku docieramy do twardych dróg i kierując się na zachód przecinamy DK nr 5. Zjeżdżamy w Kotlinę Marciszowską. Przed nami widok na Rudawy Janowickie.
Jadąc przez Marciszów wzdłuż Bobru, staramy się omijać krajową "piątkę" i poruszamy się równolegle do niej wąską, ale elegancką ścieżką.
W końcu docieramy do ustalonego celu wycieczki. Jest nim "denkmal" ustawiony pośród pól nad Kamienną Górą. Obelisk upamiętnia paradę wojsk koalicji antynapoleońskiej z 1813 roku - niezwykła historia, defiladę odbierał sam król pruski Fryderyk Wilhelm III i car Rosji Aleksander I.
Ze stacji benzynowej w Głuszycy do Rybnicy Leśnej prowadzi droga nr 380 - to jedna z najbardziej dziurawych szos na Wyspie, ale przebiega nieopodal najwyżej położonego zamku w Polsce (de facto są to ruiny) i XVIII-wiecznej interesującej gospody.
za nami góra Rogowiec z ruiną zamku |
W samej Rybnicy kusi drewniany kościół, ogromny kamieniołom i schronisko Andrzejówka. Wszystko to już kiedyś zostało przez nas zbadane, dlatego my pędzimy dalej z małą przerwą na zdjęcie Gór Suchych.
w tle Góry Suche |
Następny krótki przystanek w Czarnym Borze obok dawnego pałacu, a obecnie Zakładu Lecznictwa Odwykowego.
pałac w Czarnym Borze |
Mijając kolejne wioski docieramy do Gostkowa. To miejscowość pośrodku Masywu Trójgarbu i Krąglaka. We wsi dawny wiatrak, ruina kościoła ewangelickiego, pomnik poległych podczas wojny 1914-18 - jednym słowem, wyspiarski standard.
Gostków - wiatrak |
Masyw Krąglaka i fragment Gostkowa |
Gostków - ruiny kościoła |
Z Gostkowa kierujemy się na Nagórnik. Ten odcinek wiedzie żółtym szlakiem turystycznym (na mapce zaznaczyłem kolorem czerwonym). Nie ma asfaltu (!!!), a zjazd z Przełęczy Pojednania jest stromy i po opadach ekstremalnie śliski. Nie takie znowu lekkie BMW z szosowymi oponami nie jechało - ślizgało się. Błoto dostające się między oponę i błotnik skutecznie blokowało koło. Musiałem miejscami prowadzić, a raczej ześlizgiwać się z motocyklem u boku. Na szczęście nie zaliczyłem efektownej błotnej kąpieli, mimo to motocykl wyglądał jak po rajdzie enduro :-)
w drodze do Nagórnika; w tle Masyw Trójgarbu |
przełęcz - Pomnik Zgody |
Przełęcz Pojednania i początek trudnego odcinka |
W Nagórniku docieramy do twardych dróg i kierując się na zachód przecinamy DK nr 5. Zjeżdżamy w Kotlinę Marciszowską. Przed nami widok na Rudawy Janowickie.
Rudawy Janowickie |
Jadąc przez Marciszów wzdłuż Bobru, staramy się omijać krajową "piątkę" i poruszamy się równolegle do niej wąską, ale elegancką ścieżką.
W końcu docieramy do ustalonego celu wycieczki. Jest nim "denkmal" ustawiony pośród pól nad Kamienną Górą. Obelisk upamiętnia paradę wojsk koalicji antynapoleońskiej z 1813 roku - niezwykła historia, defiladę odbierał sam król pruski Fryderyk Wilhelm III i car Rosji Aleksander I.
"denkmal" |
Powrót bocznymi drogami do Szczawna i Wałbrzycha i dalej do mojej
weekendowej siedziby na Wyspie by zaparkować umorusany motocykl. Mycie
musi chyba poczekać do kolejnej soboty.
Wyjeżdżając z Kamiennej Góry było już szarawo, temperatura spadała, dlatego nie ma więcej zdjęć i opisu - szkoda, że dni już krótkie.
Wyjeżdżając z Kamiennej Góry było już szarawo, temperatura spadała, dlatego nie ma więcej zdjęć i opisu - szkoda, że dni już krótkie.
- jestem szosowym motocyklem - nie lubię błota |
to są bardzo proste krzywe ;-) |
Subskrybuj:
Posty (Atom)