Dałem się namówić na wyjazd do Dolnej Bawarii. Oczywiście na grzbiecie osiołka. Ponad 1200 km w 4 dni - nic wielkiego, ale ekskursje po wyspie są jednak mniej wyczerpujące. Niestety z powodu ograniczonej ładowności nie mogłem wziąć swojego aparatu. Pożyczonym sprzętem strzeliłem tylko kilka pamiątkowych ujęć. Ale warto tam jechać, jeszcze jak warto.
|
taniutki hotel przy trójstyku granic |
|
Piaggio Ape w Passau |
|
parking nad Dunajem, pod estakadą |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz